Grodno. Bliskie miasto nad Niemnem

Wystarczy przejechać raptem dwieście parę kilometrów od Warszawy i jesteś w Grodnie.
Blisko i daleko.
4 godziny na prawie pustej granicy to pewnie nie jest rekord, ale znacząco tę odległość wydłuża.
Czy warto? Warto, choćby po to, żeby spędzić w Grodnie parę dni i nadal wiedzieć, że nic się o nim nie wie.
W książkach o Białorusi chyba najbardziej adekwatne słowo na określenie tego kraju to fasada.
Niby wszystko zwyczajnie, niby wszystko normalnie i jak wszędzie,
ale podskórnie czuć, że to ładne tylko z wierzchu.
Na Grodno wystarczy długi weekend.
Nie potrzeba wizy, tylko zaproszenie,
które umożliwia obejrzenie samego miasta i jego północno-zachodnich okolic.
Jeśli zamieszkacie w centrum, wszystko, co ważne, ogarniecie na piechotę.

Zapraszam do Grodna

Grodno to Niemen. Z perspektywy rzeki to miasto nabiera zupełnie innego wymiaru – kompletnie nie wielkomiejskiego.
Mówiąc najprościej – i mocno upraszczając – jeśli byliście w Drohiczynie nad Bugiem, byliście w Grodnie nad Niemnem.
Fakt, troszkę inna skala, ale klimat co najmniej porównywalny.

grodno zwiedzanie

grodno zwiedzanie

grodno zwiedzanie

grodno zwiedzanie

Stety czy niestety – nie ma Grodna bez pomnika Lenina, nie ma Grodna bez czołgu na postumencie w centrum miasta.
Ani bez ulicy Karola Marksa. Na szczęście nie ma też Grodna bez niesamowitej Cerkwi św. Borysa i Gleba,
bez katedry św. Franciszka Ksawerego, bez dawnego monasteru bazylianek, bez cichego kościoła Franciszkanów na drugim brzegu.
No i bez zamków – ale to osobny temat.

Jeśli coś na pewno warto w Grodnie pozwiedzać, to kościoły. Absolutny top to Cerkiew św. Borysa i Gleba.
Sięgająca XII wieku świątynia w połowie spłonęła i została odbudowana – ale z drewna.
Ten przedziwny kościół jest więc  murowany tylko z jednej strony i wygląda to zupełnie nieprawdopodobnie.
Przepiękne są katolicka katedra św. Franciszka Ksawerego (sąsiadująca zresztą z więzieniem),
ukryta cerkiew Narodzenia Matki Bożej, kościół Matki Boskiej Anielskiej na uboczu
czy klasztor Bernardynów stojący na wprost czołgu.
Porównując niezwykle skromny polski i katolicki klasztor Brygidek z Soborem Opieki Matki Bożej, upamiętniającym zwycięstwo w wojnie z… Japonią,
nietrudno się zorientować, które wyznanie na Białorusi dominuje.
Jest jeszcze synagoga. W nieustającym remoncie, odnawiana troszkę po białorusku, czyli od ulicy,
ale piękna, obiecująca i warta zwiedzenia mimo remontu.

Grodno to także dwa zamki z ogromną historią i bardzo skromną teraźniejszością.
Wybór między Starym a Nowym Zamkiem troszkę przypomina wybór między dżumą a cholerą.
W obydwu dominuje farba olejna i ekspozycje, w których sztuka wyższa – bo nie wysoka – współistnieje np. z radami dotyczącymi uprawy roli.
Najbardziej zaskakujące jest jednak upodobanie Białorusinów do wypchanych zwierzaków. Są wszędzie.

Grodno to małomiasteczkowy klimat w całkiem sporej „metropolii”.
To okazja do zdziwienia się, że tak blisko bywa tak daleko.
Jeśli potrzebujecie wiedzy bardziej praktycznej – piszcie.
Podpowiem, gdzie spać, gdzie zjeść, co zobaczyć i czego unikać.
Zapraszam do Grodna-:)

Subskrybuj
Powiadom o
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje serwisu. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych, oraz lista Partnerów, znajdują się w polityce prywatności. Akceptuję Polityka prywatności