Są takie sesje rodzinne, które sprawiają frajdę i fotografowanym, i fotografom.
To była ta z absolutnej toplisty.
Marta, Agata, Hania i Marianna.
Dwie ostatnie różnią się podobno oprawkami okularów – jedna ma czarne, druga ma czarne;-)
Znam kogoś, kto mówi na nie w skrócie: Marianki, i bardzo mi to pasuje.
Każda z nich ma temperament za trzy pozostałe.
Fantastycznie się z nimi chodzi po błocie, słucha muzyki, gada i wyprowadza psa na spacer.
Zróbmy to kiedyś jeszcze raz, OK?
Marta, Agata, Hania i Marianna