Podobno na kolejowej Olszynce Grochowskiej,
czyli – formalnie rzecz biorąc – stacji postojowej Warszawa Grochów,
położono 57 km torów. Jedne prowadzą wszędzie, inne donikąd.
Żeby obejrzeć te ‚donikąd’, trzeba trochę zachodu.
Olszynka to zupełnie nieogarnialna ilość torów, bocznic, hal, rozjazdów,
a przede wszystkim pociągów, lokomotyw, wagonów, wagoników itd., itp.
Na co dzień w zasadzie niedostępne, tym razem, w ramach fotospaceru pod bardzo trafnym hasłem „Mazowsze nieoczywiste”,
dały się pooglądać, podotykać, podejrzeć dosłownie z każdej strony. Jak bardzo z każdej – widać na zdjęciach.
Hala całopociągowa – 420 metrów mieszczące 3 niezależne stanowiska, na 16 wagonów każde.
Nie da się obejrzeć pociągu bardziej niż tu. Z góry, z boku, od spodu, od środka, od przodu, od tyłu, od…
Miejsce niezwykłe, olbrzymie i nieprawdopodobnie fotogeniczne.
Antresola hali całopociągowej to także miejsce, gdzie drukuje się mapy kolejowe, rozkłady jazdy,
ale także wszelkie tabliczki informacyjne, jakie znajdują się na wagonach.
W ilościach hurtowych zresztą.
Zabytkowa lokomotywownia.
Miejsce, w którym można zobaczyć właśnie TO światełko w tunelu
i stanąć z lokomotywą oko w oko.
A przy okazji obejrzeć ciekawy z zewnątrz budynek.
Podobno kiedyś odbyła się licytacja, na której można było wygrać przejażdżkę w kabinie pendolino.
Myśmy mieli tę przyjemność gratis, tyle tylko, że dużo bardziej statycznie.
Pendolino z godnością stało na torze – na razie – donikąd.
Ale za to dało się obejrzeć.
O tym białym grzybku w tle w zasadzie dużo powiedzieć nie potrafię.
Na górze pracują ludzie, którzy wykonują kompletnie niezrozumiałą pracę,
posługując się przy tym językiem zupełnie obcym, choć polskim.
W jaki sposób połapać się wśród tych światełek – nie wiem do dziś.
Ale dzięki temu, że oni wiedzą, pociągi jakimś cudem wyjeżdżają z bocznicy i wyruszają w trasę.
Jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na Olszynce, całkowicie opierające się wszelkiej elektronice i komputeryzacji.
Do czego służą pozostałe hale, grzybki, stróżówki, tory – nie zawsze wiem.
Stacja postojowa Warszawa Grochów to miejsce, którego na pewno nie ogarnie się przez 4 godziny fotospaceru, zwłaszcza w deszczu.
Tym bardziej że do przemierzenia tych 64 hektarów bardziej niż nogi przydają się wszechobecne tu rowery.
Zakończyliśmy ten spacer późnym wieczorem w miejscu, gdzie pociągi najbardziej zniszczone,
uszkodzone, zepsute czekają na radykalną naprawę – lub zezłomowanie. Taki kolejowy cmentarz o zmroku.
Na koniec – jeszcze raz.
Po pierwsze, Olszynka Grochowska. Po drugie, PKP. Po trzecie, stacja postojowa Warszawa Grochów.
Po czwarte, fotospacery.pl. Po piąte, ludzie, którym się chce. Po szóste, deszcz. Po siódme, zmrok.
Po ostatnie, aparat fotograficzny. I robi się naprawdę całkiem ciekawie:-)